czwartek, 23 kwietnia 2015

Na krawędzi strachu

Siedzę na zimnym szczycie, krańcu swojego świata. Ostra grań uwiera mnie dotkliwie. Z przepaści za nami wzlatują stada kraczących chwil, które nie dają się zapomnieć. Między nami rozpadlina na głębokość bezlitosnej pamięci. Jesteś na wyciągnięcie ręki, a obraz twój rozpływa mi się w mleku mgły. Nie widzę cię, choć czuję twoją pulsującą krew. Rzucam o skały grochem łez. Odpowiada cisza. A jeszcze niedawno każde moje rzucone do ciebie słowo wracało uskrzydlonym kluczem.

Jesteśmy sami. Boleśnie osobno. Wokół szklany cylinder, a za nim wirujący świat - ekspresowy pociąg do nieznanych miast. W wagonach podróżni - rozmawiają, śmieją się, jedzą, piją, wsiadają, wysiadają, taszczą swoje sprawy...

 Wciąż wbijam źrenice w czerń dzielącej nas otchłani. Szukam źródła z wiarą, że odżyje rzeka miłości; z nadzieją, że ziemia zrośnie się z chrzęstem w most pomiędzy naszymi światami. Pragnę, żeby otchłań zajrzała w nasze otchłanie i skróciła nam ścieżki, przybliżyła wybudowane przeciw sobie warownie sumień, napoiła tęsknotę, nakarmiła sny.

Wreszcie rozumiem. Wiem. Zrobię to. Otwieram oczy. Powstaję z klęczek, ruszam. Przede mną wyrasta mroczne ptaszysko lęku. Pewnie wyjmuję miecz zza pasa, biorę w dwie ręce. Skrzydła rozkładają się, chcą mnie objąć, pochłonąć. Tnę z lewej w skrzeczący dziób. Stwór słabnie, nie upada. Zatapiam sztych w sam środek jego ogromnej piersi, po samą rękojeść.




Widmo rozmywa się, odsłania pieniste fale, lazurowe morze.







Tak podobne, a tak różne od jej oczu...
Tekst wyróżniony w IX Ogólnopolskim Przeglądzie Twórczości Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego "Rytmy nieskończoności" w kategorii konkurs na prozę poetycką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz